Narzędzie o które pytaliście, widoczne na zdjęciu to klawiki. Do czego ich używam? Dlaczego nazwałam ten rodzaj pracy klawiterapią fizjoterapeutyczną (nazwa dowolna)? Jak działają oraz komu jestem w stanie nimi pomóc? Co pacjent czuje podczas terapii? O tym wyjaśnienie w tym artykule.
Od jakiegoś czasu słyszy się o pinoterapii. Nazwa wymyślona przez mgr Struzika który stworzył nazwę dla gwoździ – piny i dla terapii - pinoterapia. Pinoterapia – czyli metoda wymyślona przez Dr Składowskiego zawiera w sobie jeszcze inne rodzaje narzędzi, które się wykorzystuje np. katy. Ja z racji iż nie przeprowadzam pinoterapii wg metodologii stworzonej przez Dr Składowskiego swoją metodę nazwałam KLAWITERAPIĄ FIZJOTERAPEUTYCZNĄ.
Jak chcecie możecie sobie nazwać ją jak tylko chcecie nie ma to dla mnie znaczenia. Jednak ważne jest, że ja tych klawików używam jako dodatek do terapii jaką jest fizjoterapia. Dlatego w tym artykule nie skupiam się na zapoznaniu Was z tym czym jest pinoterapia. O tym jest już coraz to więcej artykułów w internecie.
Klawiki swoją nazwę wzięły od łacińskiego słowa klawus. Inna nazwa z jaką można się spotkać to klawipresura mająca powiązanie z refleksoterapią i oddziaływaniem na drodze odruchowej.
Pierwszy raz z klawikami spotkałam się około 2014 roku czyli trochę wcześniej niż w świecie fizjoterapii Polskiej ( ok 2016 roku) pojawiła się metoda pinoterapii. Nie wnikam w zagranicę, tam wszystko wcześniej i szybiej odkrywają. Nie zagłębiajmy się czemu ;) W swoim gabinecie klawiki stosuję od 2015 roku a dopiero teraz po obserwacjach z używania ich podczas terapii postanowiłam napisać. Jak uważam i wielu specjalistów się pod tym podpisze, że nie warto od razu, po krótkim czasie stosowania jakiejś metody skreślać jej ani wynosić na podium. Mamy tendencję by od razu oceniać i ulegać modzie jaka pojawi się w fizjoterapii. W każdym zawodzie chyba tak jest, że jest zachłyśnięcie nowością a potem zaczynają opadać emocje do czasu aż pojawi się kolejna itd. Ktoś coś wymyśli i gabinet fizjoterapii od razu wrzuca do swojej oferty…czy działa, czy nie jest to nowość i stosuje. Pytanie czy pacjent na tym traci czy zyskuje?? Eh sama się na tym łapię ..ale potem analizuję i decyduję czy warto i czy w mojej praktyce to się przyda. Ja uważam, że zanim wydam opinię ( być może dla innych błędną) to muszę to w różnych sytuacjach sprawdzić. Dlatego na tę chwilę nie zdecydowałam się poszerzyć wiedzy o kompletny kurs pinoterapii. Skoro nie opieram swojej wiedzy na nauce u Dr Składowskiego to na czym? Swoją drogą On tez przecież podpatrywał i wykorzystywał w swojej nazwanej metodzie.
Otóż pierwszy raz spotkałam się z klawiterapią interesując się ok 5 lat temu medycyną niekonwencjonalną, leczeniem holistycznym i homeopatią. Gdzieś przewinął się temat klawiterapi. Postanowiłam zbadać źródło i znalazłam, że twórcą klawiterapii zwanej inaczej klawikoterapią jest psycholog Dr Ferdynand Barbasiewicz. To tylko tytuł ale wiedza o wiele bardziej szeroka i ciekawa. To co należy podkreślić czytając wszystkie jego książki, słuchając konferencji itp. stwierdzić trzeba, że to wszystko ma sens. Jego stworzona terapia działając na ciało działa na psychikę. Jest to już od kilku lat udowodnione badaniami, że myślenie wpływa na ciało i na odwrót. Wśród efektów jakie uzyskuje się lecząc klawikami Dr F. Barbasiewicz ukazuje cudowne ozdrowienia nawet z bardzo ciężkich chorób jakim nie pomogła medycyna konwencjonalna. Oczywiście ja dość sceptycznie podchodzę do cudownego uzdrawiającego działania klawików o których mówi Dr F.Barbasiewicz w swoich wywiadach -typu leczenie nowotworów itd. Nikt z mojego otoczenia nie był tym leczony na raka więc mogę tak podejść sceptycznie. Co nie znaczy, że komuś nie pomaga. Ta sama sytuacja tu co z pinoterapią – o szerszych aspektach działania nie będę pisać.
MOJE ZASTOSOWANIE KLAWIKÓW – PINÓW
Zainteresowało mnie działanie klawików na drodze odruchowej i rozluźnianie mięśni poprzez różnego rodzaju działanie tych gwoździ.
Najpierw gwożdzie przetestowałam na sobie. Pierwsze wrażenie - ała kłuje ;). Zastanowiłam się jak to odbiorą pacjenci. Kilka lat temu gdy wprowadzałam klawiki do terapii tak naprawdę testowałam na pacjentach co działa a co nie. Dla nich to była nowość - chcieli. Każdy przecież jest inny, ma inną wrażliwość, inny próg bólu itp. Sprawdzałam efekty zastosowanej terapii tkankowej ( masaż, terapia manualna, ćwiczenia itp) a jak pacjent miał czas to poza czasem wizyty próbowaliśmy polepszyć jeszcze efekt klawiterapią. Tylko tą moją jak podkreślam. Pinoterapia wyróżnia 5 takich typów ludzi na podstawie tego tworzy leczenie. Ja się na tym nie opieram, nie jest to mój cel. Nie będę na tej podstawie Was kwalifikować do leczenia i nie będę o to pytać. Mój główny cel to rozluźnienie napiętych tkanek i uwrażliwienie układu nerwowego. Szczegóły będą dalej. W pinoterapii niektóre zabiegi przeprowadzene są ponad progiem bólu pacjenta. W różnych dostępnych materiałach medialnych można zauważyć, że Dr Barbasiewicz też z dużą siłą i ponad progiem bólowym pacjenta pracuje. Często pacjent słyszy – „ Musisz to wytrzymać”. Niekiedy skręca się z bólu, krzyczy. Takie coś nie dla mnie, ja tak nie lubię pracować. Ja terapię przeprowadzam z większą ostrożnością i mniejszą siła Uważam że można pomóc pacjentowi nie koniecznie dawkując mu wysoki poziom bólu. Przecież taki ma poza gabinetem to po co jeszcze na terapii? Jest to w jakiś sposób tłumaczone. Ja w oparciu o przeprowadzone badania i zdobytą dotąd wiedzę, obserwację pacjentów, postanowiłam działać inaczej. To znaczy:
1) praca na granicy bólu
2)Nie ma, że musi boleć i pacjent musi znieść bo będzie lepszy efekt (badania temu przeczą)
3) używanie klawików wyłącznie w celu poprawy ruchomości lub zmniejszenia napięcia mięśniowego, poprawy przewodnictwa nerwowego, zmniejszenia bólu miejscowego.
4)Nie interesuje mnie czy ten ból macie powodu jakiejś traumy, nie przepracowanych emocji, zablokowanych czar itp. - mnie interesuje problem tkankowy. Dlatego nie bójcie się o nic takiego nie pytam wprowadzając w zakłopotanie.
5) jeśli coś mentalnie się odblokuje sami powiecie ale to nie był mój cel (czasem pacjenci zaczynają się śmiać, niektórzy płakać[traumy] to wszystko działanie odruchowej ale jak najbardziej prawidłowe). Zaznaczam - przy okazji i nie u każdego.
Nie zaprzeczam, że na drodze odruchowej dzięki pracy na różnych obszarach ciała, które tego potrzebują wspomogę poprawę zdrowia psychicznego czy poprawię inne funkcje typu oddech czy perystaltyka jelit. Jednak jak po raz kolejny podkreślam nie to jest moim celem jako fizjoterapeuty. Mój główny cel to odzyskać właściwą ruchomość kręgosłupa, stawów, doprowadzić do właściwego napięcia mięśniowego - bo fizjoterapia to leczenie ruchem. Oczywiście nie oznacza to że nakładam klapki na oczy i nie widzę nic szerzej. Wszystko zależy od pacjenta, od jego tzw. mapy ciała, od tego jakie ma oczekiwania, co z nim się dzieje czy przychodzi z dodatkowym bólem głowy czy nie. Wtedy z wszelka ostrożnością stosuje różne wskazówki Dr Barbasiewicza. Czesem wykraczają one poza czystą wiedzę fizjoterapetyczną właśnie łącząc się z totalną biologią ( bardzo szeroka wiedza) ale o tym informuję pacjenta – czy chce się zająć czymś co nie jest strikte problemem fizjoterapeutycznym - bo to jest jego czas. Ja chcę ten czas wykorzystać najlepiej i w nakreślonym pacjentowi kierunku. Jeśli coś mnie niepokoi i z kierunku tego zbaczam zawsze informuję. Jeśli pacjent chce dodatkowej pomocy a ja myślę, że mogę mu pomóc to nie odmawiam.
Przykład z dzisiaj: Na wizytę umówiony był pacjent z bólem kręgosłupa przyszedł na terapię związaną głównie z dyskopatią lędźwiową. Jednak podczas wywiadu widać było, że jakiś był pobudzony, drażliwy i przyznał się, że chyba na zmianę pogody boli go głowa i skronie. Jak się okazało bardzo miał pospinane mięśnie odcinka szyjnego i czepiec ( owłosiona część głowy) ściśnięty ze słabą przesuwalnością powięzi czaszki. W 10 minut na sam koniec terapii w której celem było leczenie kręgosłupa lędźwiowego udało się pacjentowi pomóc i zmniejszyć pulsujące bóle głowy. Wiecie jaka była jego reakcja widząc klawiki i słuchając mojego wyjaśnienia dotyczącego ich zastosowania? – „ Pani jak to ma pomóc to nawet mogę poduszkę zagryść i krzyczeć” . Oczywiście aż tak źle nie było. Pacjent był wdzięczny za całościowe podejście do problemu. W jego przypadku udało się pomóc bo problem był ewidentnie spięciowy. Oczywiście mogłam skupić się tylko na odcinku lędżwiowym. W końcu z tym przyeszedł pacjent. Od jakiegoś czasu uczę się pacjenta widzieć całościowo więc zostasowałam to i tu. Skoro myślę, że mogę pomóc i mam do tego wiedzę i praktykę to czemu nie? Czy gdyby to była prawdziwa migrena? Nie wiem...
Ta krótka historia może wskazywać, że tak…ale spojrzyjmy szerzej.
Kilkuletnie przykłady różnych problemów u jednych z momentalnymi, u innych z nieco dłuższym efektem terapii pokazują, że ten rodzaj klawiterapii daje pozytywne efekty.
Czy tylko klawiterapii mogę przypisać takie dobre efekty terapeutyczne? - Nie. Ponieważ nie stosuję klawiterapii jako jedyną metodę leczniczą. Oczywiście po jej zastosowaniu widać miejscową poprawę. Kiedyś rzeczywiście można było przyjść tylko na to jako pojedynczy zabieg ( pamiętacie jak napisałam o inspiracji czymś nowym?). Im więcej pracuję tym pracuję lżej. Teraz nie ma w ofercie usług klawiterapii fizjoterapeutycznej jako wyszczególnionego zabiegu. W większości metod ja je łączę. Jeśli chodzi o klawiterapie fizjoterapeutyczną to stosuję ją najczęściej pod koniec terapii, jeśli uznam, że warto. Dlaczego? Bo nie jest to przyjemny zabieg. Co prawda wprawna a nawet nie wprawna ręka nie przerwie ciągłości skóry pacjenta -jak igła. Nie powinny pojawić się zakrwawienia. Jednak jeśli skóra jest wyjątkowo cienka, to raz mi się zdarzyło, że pacjentka miała delikatne krwawienie włośniczkowe. Pacjent czuje kłucie, niektórzy mogą czuć łaskotki, inni drapanie (mimo iż nie drapiemy). W miejscu problematycznym odczuwane jest pieczenie, palenie powierzchowne albo głębokie. Czasem warto 10 min się przemęczyć i poczuć ulgę. Ci którym udało mi się pomóc mogą to potwierdzić.
Przed przystąpieniem do zabiegu zawsze Wam proponuję i pokazuję, mniej więcej wyjaśniam to co zostało napisane. Nie ma czegoś takiego, że każdy ma to mieć. Jeśli nie chcesz nie używamy. Jeśli się boisz igieł to nie znaczy, że klawiki nie są dla ciebie. Już nie jeden anty igłowiec miał klawiki i było ok. Na pewno klawików nie użyję bez twojej zgody z zaskoczenia. Zaskoczenie to jest na waszej twarzy jak je pokazuję pierwszy raz:)
-głównie w bólach kręgosłupa wynikających ze wzmożonego napięcia mięśniowego
-bóle barku, stawu skokowego (po skręceniu)
-praca ze starymi bliznami
- migreny bóle głowy pochodzenia szyjnego
-przewlekły stres - spowodowany napięciem mięśniowym
-rwa kulszową
-zwalczanie obrzęków- okolice miednicy, łydki
-skoliozy u dorosłych, u dzieci za zgodą rodziców, dzieci nie młodsze niż 7 rok życia.
-inne przypadki jakie się pojawią też jeśli analiza wskaże, że ta terapia może pomóc.
Szkoda by było by zawód fizjoterapeuty zaczął się kojarzyć z różnymi terapiami holistycznymi i pacjent tak naprawdę nie do końca już będzie wiedział do kogo tak naprawdę idzie i czego może się spodziewać. Nie było by dobrze jeśli nasz zawód zaczął by się kojarzyć niektórym z szamaństwem, bioenergoterapią, czy nacinaniem skóry wykorzystując upływ krwi, pijawki, bańki, wbijaniem igieł itp. Niestety w niektórych przypadkach tak się dzieje i to zmartwienie dociera do mnie z ust pacjentów. Mimo iż jest informacja jakie terapie są stosowane to pacjenci przed wizytą pytają czy to bardzo będzie bolało, czy będę miał siniaki?? Ja robię wielkie oczy ale wiem o co chodzi. Pacjent sie boi jak sie naczytał albo na sobie odczuł różne terapie. Czytając różne blogi i widząc instagramy niektórych "fizjoterapeutów" mam podobne odczucia. Mam nadzieje, że fizjoterapeuci zostaną fizjoterapeutami.
Jeśli ktoś chce pracować jako "uzdrowiciel" niech nazwie się inaczej - wtedy pacjent wie, że np. idzie do terapeuty holistycznego lub do terapeuty naturalnego itp. No i tam już różne rzeczy są wykorzystywane. Bo nie mówię, wielu osobom takie metody leczenia niekonwencjonalnego pomagają ale nie jest to już fizjoterapia. Przynajmniej czego innego związanego z tym zawodem mnie uczono. Czy szybko to się zmieni? Zobaczymy...